króciutko:
w Rzymie byłam sama przez 3 godziny przed odebraniem Kuby z lotniska
Najpierw kluczyłam autem w poszukiwaniu miejsca parkingowego.. nie jest to łatwe. Kolega podpowiedział mi żeby zaparkować w okolicy Villi Borghese i to naprawdę był dobry strzał. Przebiegłam się przez centrum zobaczyłam Fontannę di Trevi, Pantheon, wile uroczych uliczek i kilka placów..
Na pierwszy raz dobre stężenie.
Potem poszłam na Plac św. Piotra przez Tyber i spowrotem, jakimiś innymi uliczkami.
Ileż w Rzymie jest placyków na miarę naszego rynku!!! Ale jak dla mnie za duże miasto. Z ulgą wróciłam do prowincjonalnej malutkiej Perugii.
Pierwsze wrażenie: cudnie
Drugie wrażenie: męcząco
Oni naprawdę koszmarnie jeżdżą!!!!