dziś już było lepiej :-)

Widziałam kolejne dwa porody (poprzednie w Perugii), jedna cesarka i jeden naturalny. Urodziły się dwie dziewuszki, jedna śliczna a druga całkiem brzydka :-))). Potem byłam przy operacji nowotworu piersi, który był dość nietypowy, co niestety oznacza złe rokowanie dla pacjentki. Operator stwierdził że ja mam szczęście że to widzę ale operowana mniej...
Na obiadek była sałatka. Niestety nie mogę tu korzystać z mensy, ale myślę że moje sałatki są lepsze niż ich makarony :-)
Była też obowiązkowa kawusia z chmarą doktorów, gdzie wyjawiłam że zostawiłam męża w Polsce. No i chyba mi nie uwierzyli bo reakcja była nad wyraz zwyczajna - wcale się nie zdziwili. Powiedzieli za to że na pewno przyjechałam o Włoch szukać męża.
Bardzo mi się tu podoba blok operacyjny. Ciuszki są soczyście żółte i wszyscy wyglądają jak rześkie kaczuszki :-))). Wcale nie tęsknię za klasycznym zielonym i niebieskim. Do tego w salach jest przyjemniutko chłodno.. no i tu też doktorzy a zwłaszcza instrumentariusze są super mili. Już chyba wszyscy na obu oddziałach słyszeli o szalonej dziewczynce z Polski która przyjechała nie wiadomo po co. Teraz już jako wytłumaczenie mówię że taki miałam kaprys :-).
Odkryłam, że gdy się jedzie tramwajem, świat jest o wiele piękniejszy :-) Jaki piękny musi być na rowerze...
Zapłaciłam za mieszkanie, zjadłam genialne lody o smaku mango a na poprawę już i tak dobrego humoru kupiłam sobie za całe 1 euro romansidło po włosku :-)
Do tego cały wieczór miałam internet. Odkryłam że najlepszy odbiór mam na parapecie w kuchni, gdzie najczęściej przesiaduję. Niestety nie na balkonie.
Na obiad upichciłam sobie tortillę hiszpańską a jako akompaniatora miałam piękny księżyc.
Czy jak jestem tu taka sama to picie alku jest już oznaką alkoholizmu?

Komentarze (0)