Ponieważ dziś w Italii jest wielkie święto narodowo-religijne i trzeba świętować, a ponadto nareszcie zrobiło się ładnie, wybraliśmy się ze znajomymi na grilla do Leini. Do Leini, a mianowicie w miejsce, gdzie znajomy pracuje w niewielkiej (40-osobowej) firmie komputerowej co oznacza: willę z basenem ale takim dużym na konkretną działkę, z jacuzzi, sauną i do tego wielkim ogrodem z wymurowanym grillem i rodziną kotów na stanie. Przy czym kolega jeszcze przed urlopem jest opalony na murzynka co dużo mówi o charakterze pracy.. Dodam, że basen jest wyposażony w zestaw leżaków, pływającą siatkę do siatkówki, stos materaców do pływania i również jacuzzi (to o którym pisałam jest znacznie większe, bardziej rozbudowane i jest wewnątrz budynku). Słowem ten, który zarządza tym królestwem ma duże pojęcie, na temat roli wypoczynku i dobrego samopoczucia pracowników w trakcie wykonywania obowiązków zawodowych :-)))
Tajemnicze słowo znajomi oznacza uroczych ludzi z CoughSurfingu i ich znajomych, których to sukcesywnie poznaję począwszy od zeszłego wtorku.
Przesympatyczny spokojny i relaksujący grill trwał dziś cały dzień, począwszy od południa aż do zachodu słońca. Było wielkie żarcie, mecz piłki wodnej, opalanie na leżaczkach, korzystanie z jacuzzi; było piękne słońce i rzęsisty deszcz. Niemal jak w amerykańskich filmach o bogatych dzieciakach :-)
Niestety nadal nie do końca rozumiem jak ze mnie i ze mną żartują.. ale i tak lubię z nimi spędzać czas :-)
I tak nam minął dzień Matki Boskiej Zielnej