Do Asyżu trafiliśmy z braku lepszego pomysłu i z tego, że mamy chorą Bognę więc nie ciągnie nas na wspin. Miał być trecking ale nie znaleźliśmy góry bo zaczęło padać. Zwiedziliśmy zatem wszystkie trzy poziomy bazyliki św. Franciszka, obeszliśmy trochę stromych uliczek, zaliczyliśmy niemałą burzę i kawę i wróciliśmy do domu. Zwiedziliśmy oczywiście również tabun sklepów z dewocjonaliami i zatrważającą ilością chińskich wyrobów..
Miasteczko bardzo ładne, zwłaszcza wąskie strome uliczki, które są albo lepiej utrzymane albo tez wyremontowane i przez to lepiej wyglądają niż nasze w Perugii. Bazylika zdecydowanie ciekawa przez swoje 3 piętra przy czym im niżej tym ciekawsza.
I ogromnie tam pada - tego nie polecamy.