Po drodze do Perugii zatrzymałyśmy się w Innsbrucku u znajomych Polaków, którzy robią tu doktoraty. Wieczorne pogaduchy przy polskim serniku i austryjackim piwie z polskimi znajomymi są zawsze miłe.
Ruszyłyśmy o 12 po ciężkim pakowaniu (bez pomocy Mateusza nie zmieściłybyśmy chyba połowy rzeczy!!) i o 21 dotarłyśmy do Innsbrucka. Kotek całą drogę spał w rytmach Santany. Droga sucha miła i przyjemna, nawet słońce czasem świeciło.
Teraz idziemy na krótki rekonesans po Innsbrucku i ruszamy do Perugii :-)